Tajemnicza Konfiguracja czyli "Zakochaj się w Kępnie"


Gdybym kiedyś kręcił film o Kępnie, za serce miasta uznałbym nie tyle sam rynek, ile ratusz  wraz z równej odległości od niego usytuowanymi świątyniami: katolicką, ewangelicką i żydowską-miasto nasze bowiem wybudowali ludzie trzech wyznań. 

Ten zakryty codziennością, ukryty wśród tłumu aut i ludzi z gminu sekretny układ, wydający się jakąś tajemną strukturą  masonów jest w rzeczywistości symbolem otwartości, równości i pomysłu na Kępno. 

Myślę, że gdyby Andrzej Sapkowski szukał pomysłu na opis jakiegoś kupieckiego miasta z Temerii czy Redanii, to ta strefowość by Go zainspirowała. Poniższe zdjęcie ukazuje dobrze tą tajemniczą konfigurację:


 Dokładniej o tym piszę:


 

W rzeczywistości świątynie nie są ułożone, aż tak równo: do kościoła katolickiego ze środka ratusza jest około 169 metrów, do ratusza z synagogi są 193 metry a do kościoła ewangelickiego 217 metrów. Czy przełożenie tych metrów na prawdę historyczną nie ma urzeczywistnienia w historii tego miasteczka?

Nie pamiętam, czy sam odkryłem ten tajemniczy zamysł, czy może powiedział mi o nim Henryk Tyszkiewicz podczas kilku długich i niezapomnianych rozmów dotyczących historii Ziemi Kępińskiej. A może jest o nim wspomniane w „Dziejach Kępna” czy w „Z Dziejów Kępna”, nie pamiętam już, ale jest on na tyle ważnym i charakterystycznym symbolem Kępna, że gdy w kwietniu bieżącego roku, na cmentarzu ewangelickim w Kępnie poproszony zostałem przez Weronikę Mliczewską, freelancera piszącego scenariusze dla programu „Zakochaj się w Polsce” o wsparcie dotyczące tej produkcji, powiedziałem, że zacząłbym od tej tajemniczej konfiguracji. 

Tak oto, uciekając już po odwołaniu lockdownu ze mojej neowilhelmińskiej szkoły, podczas okienka spotkałem się z ekipą „Zakochaj się w Polsce”, zamieniłem kilka słów z Tomaszem Bednarkiem. O czym rozmawialiśmy, nie pamiętam, na pewno o cmentarzu ewangelickim, Socjum i wielokulturowości. Pokpiliśmy trochę z polityków (wiadomo jakiej frakcji) i za pierwszym klapsem nakręciliśmy, co trzeba. Czy wspomniano o niej w filmie, tego zaiste, nie wiem.

Był upalny czerwcowy dzień i największą nagrodą tego dnia były słowa ekipy filmowej ze stolicy wchodzącej na „Ewangelik”. Wcześniej byli na rynku, na Kamczatce i PKP i przechodząc prze bramę cmentarza powiedzieli: „tutaj jest naprawdę petarda”.



 

 

 

Komentarze

Popularne posty