Obok Rzeźnickiej

 


 

Moje fotograficzne archiwa nie przestają mnie zaskakiwać swoją zasobnością i bogactwem -tak to jest, gdy się fotografuje wszystko i to przez cały czas.

Szukając materiałów do największej porażki i sukcesu na Ziemi Kępińskiej w 2020 roku znalazłem zdjęty mym dronem poranek na rynku i pobliskiej  Kamsiadce.

Był wtorkowy świt, 30 września 2016 roku i zanim dojechałem do mojego gimnazjum (ktoś jeszcze pamięta gimnazja?) zdążyłem pofruwać nad czystym Kępińskim niebem. Słońce leniwie wstawało nad Blachowymi Łąkami nieśmiało malując pastelami wschodnie ściany domów.

Minęły cztery lata od tego czasu i wszystko się zmieniło. Szczególnie w ostatnim, jeżeli nie najtrudniejszym to najdziwniejszym roku w moim i pewnie w Państwa życiu.

Wszystko co, złe i na co nie mamy wpływy zaczęło się jednak wcześniej, ale o tym wkrótce.

Dziś znowu jest wtorek, któryś tam z kolei od tego czasu. A jako, że we wtorki mam w zwyczaju wrzucać domy, których nie będzie tak stało się tym razem. Mała różnica polega na tym, że umieszczam zdjęcie podwórka, którego już nie ma. Mam nadzieję, że w tym miejscu inwestor zbuduje coś, co nawiązuje architektonicznie do okolicznych starych i żydowskich domów. Ja sam otworzyłbym tu restaurację i nazwał ją „Jatka” bo przecież to tutaj, na Rzeźnickiej było najwięcej żydowskich jatek.

Niedbały rzut beretem stąd urodziła się moja mama, ciocia i wujek. A rodzice moi mieli w kamienicy obok swoje wesele. Nic tak nie zatrzymuje czasu, jak fotografia.


Komentarze

Popularne posty