Jakbym był jakimś strażnikiem historii…

 



 

Szukałem dzisiaj obrazu mrozu w naszej mieścinie. Minus szesnaście (bo tyle pokazywał termometr w moim aucie) to w dzisiejszych czasach nie byle co. Trochę pokręciłem się po rynku, trochę po starych zaułkach by trafić na Ulicę Żydowską. Nazwa ulicy dziś już nieaktualna (czy nie rodziła by w wielu z nas negatywnych skojarzeń?), dziś to po prostu Ulica Elizy Orzeszkowej. I dymy i para buchająca ze studzienek ściekowych i pocięte żydowskie nagrobki- macewy, leżące gdzieś zaraz obok. Kiedyś językiem tej ulicy był Jidisz, dziś brzmi tutaj polski, choć pewnie ukraińskiego zaśpiewu też tutaj doświadczymy.

Wkrótce odwiedzę to miejsce ponownie, bo znów ktoś przywiózł pocięte macewy pod mój własny dom, jakbym był jakimś strażnikiem historii. Wsadzę je do mojego kombi i przełożę przez dziurawy płot, by znalazły swoje miejsce na naszym całkiem sporym śmietniku historii, który zamieniamy na laurkę, gdy wypinamy pierś mówiąc o bogatej, wielokulturowej historii Kępna.

Komentarze

Popularne posty